O blokadach



Dawno, dawno temu,na samym początku mojej terapii antydepresyjnej, zrobiłam ten kolaż. Prosty, bez podtekstów: ot, jest ściana między mną, a innym światem, ściana nazywa się zniechęta.

Tę ścianę pokonałam. I każdą następną. Jedną szybciej i łatwiej, przy innej musiałam bardziej się natrudzić. Jedna to był płot, który wystarczyło przeskoczyć, inna była niczym Wielki Mur.

A teraz rośnie przede mną kolejna. I chociaż wiem, że po niej będą też następne, to ta, w mojej antydepresyjnej przygodzie jest ostatnia. Bo to ostatnie wolne miejsce w tym notesie. Miejsce symboliczne, bo kiedy je zapełnię to będzie to koniec pewnego etapu. I choć założę następny zeszyt, i choć nadal będę robić kolaże nastrojowe, to już będzie coś innego. To miejsce czeka na dobre zakończenie, a ja jeszcze nie jestem gotowa. Poczekam, aż będę.

Tymczasem, będę kontynuować wypuszczanie mojej depresji z pudełka, bo w świetle dziennym, wszystkie strachy są mniej straszne.


Komentarze

Popularne posty